,, Jedynym czarem przeszłości jest to, że minęła. " Oscar
Wilde
Zimne
krople nerwowo wystukują rytm w bramy zamku, gorliwie pragnąc dostać się do
wnętrza, niczym złodziej, by ukraść komnaty i wieże, a także porwać do mokrego
tańca i samych uczniów.
Małe
plamki wylane z chmur deszczowych jak gdyby ktoś rozciął nad Beauxbatons
poduszkę, mającą zamiast puchu chłodne kropelki, uderzają ze zdwojoną siłą w
ciemną okiennicę.
Obserwuję
to w milczeniu; przesuwam koniuszkiem palca po marmurowej kolumnie, na której
opieram cały ciężar swojego ciała. Podpora jest całkowicie gładka, idealnie
wytworzona, jak gdyby była dziełem nie ludzkich, a Boskich rąk.
Mogłabym
tak stać już na zawsze, obserwując znudzonymi oczami otaczającą zamek przyrodę,
po upływie lat stając się jedną z jego posągów, niby poruszających się, a
jednak martwych.
Wtem
ktoś dotyka moich pleców, długie i równo obcięte paznokcie wbijają mi się w
delikatną, turkusową szatę wykonaną z jedwabiu. Przez chwilę mam nieodpartą
ochotę wykręcić ów osobie rękę, bojąc się, że swymi niezgrabnymi ruchami
przedziurawi kosztowny materiał. Potem jednak zdaję sobie sprawę, że nie
potrzeba mi dodatkowej porcji kłopotów, i tak dostałam na nie ogromnej ilości
rabat.
W
gabinecie dyrektorki jestem już stałą bywalczynią.
-Wejdź
proszę, Odetto – mówi spokojny głos, a gdy się odwracam zdaję sobie sprawę, iż
jego właścicielka zdążyła już odejść od pomysłu pozbawienia mnie szaty i zajęła
miejsce w swoim ulubionym fotelu. Ostrożnie odsuwam się od chłodnego marmuru,
niczym od bramy dzielącej mnie przed nieznanym. Muszę wejść, by zakosztować
goryczy porażki.
Zostałam
złapana.
Jak
zawsze.
Więc
po co to robię?
Może
by znów odwiedzić piękny, niczym wyciągnięty żywcem z najcudowniejszej bajki,
gabinet dyrektorki, w którym zawsze pachnie lawendą, w jakimś dziwnym stopniu
kojarzącym mi się z ciepłym domem, otoczonym tym całym zepsuciem i zimnem,
stanowiący barierę pomiędzy fikcją, a rzeczywistością.
Już od
pierwszych dni w szkole czułam, iż to miejsce mnie przyciąga, choć po tylu
wizytach nadal jeszcze nie odkryłam powodu. Czułam się tak, jakbym znała drogę
do mojego celu, jednakże inżynierowi wybudowaliby przez moją nieobecność
paręnaście nowych ścieżek, będących idealną kopią mojej.
To
bardzo irytujące, niemal natrętne uczucie, niczym komar brzęczący nad uchem w
letnie upały.
-Jesteś
tam, Odetto? - Głos nabrał już nieco kolorytu niecierpliwości, a ja zastanawiam
się ile razy już zostałam tak zawołana, zanim dotarło to do mojego kanału
słuchowego, by potem dać znaczący impuls mózgowi, który miał odczytać fale
dźwiękowe jako głos dyrektorki.
-Tak.
Już idę - szeptam bardziej do swoich nóg, by się łaskawie poruszyły, niż do
kobiety. Stopy odrywają się niespokojnie szybko od podłoża, a ja wchodzę
ostrożnie do gabinetu. Jak zwykle wyczuwalna lawenda zawraca moim zmysłom
poczucie równowagi, przez co niemal rzucam się z pięściami na podłogę.
Wiem,
że na wprost mnie na idealnie wypolerowanym, niemal królewskim siedzeniu
spoczywa dyrektorka, jednakże dzisiejszego dnia to nie ona wprawiała mój wzrok w
zawstydzenie.
Na
wykonanym z ciemnego drewna, kawowym stoliku postawione zostało malutkie
zdjęcie złotowłosej dziewczyny, która swoim wyglądem nieodzownie przypomina mi
anioła. Czekoladowe oczy bystrze patrzą w moje, jakby chciały mi przekazać
jakąś niezwykle istotną informację. Niestety, usta wciąż tkwią w tym samym
niemym uśmiechu. A ja nie jestem w stanie jej pomóc. Chciałabym stłuc ramkę,
niczym więźnia z drugiej strony lustra; widzimy się, a jednak nie możemy
porozumieć i sobie wzajemnie pomóc.
Nie mogę
odciągnąć wzroku od blondwłosej, pięknej dziewczyny, która hipnotyzuje mnie
spojrzeniem i urokiem; nigdy nie widziałam w tak młodym ciele takiej siły i
przywództwa.
W
momencie, gdy mam ochotę sięgnąć po zdjęcie, ukryć je pod szatą i poszukać
odpowiedzi na nurtujące mnie pytania, słyszę głos dyrektorki:
-Spójrz
na mnie, Odetto. - Pierwszy raz w jej tonie udaję mi się dostrzec nutkę troski,
jak zagubiony statek na otwartym morzu. A ja zaczynam mieć wrażenie, że za
chwilę rozpęta się szaleńcza burza, której nikt z dzielnych żeglarzy nie będzie
w stanie przetrwać.
Odwracam
niechętnie wzrok od blondwłosej znajomej twarzy i kieruję siłę spojrzenia na
dyrektorkę. Rejestruję, że zdążyła już wstać z siedzenia, niczym w swoich
szaleńczych odruchach nie przypominając królowej zasiadającej tron.
Coś tu
nie jest w porządku.
-Pani
profesor, co to za kobieta...? - Palcem wskazuje miejsce, gdzie leży obramowane
w lśniące, wypolerowane złotem zdjęcie. Kobieta krzywi się, jednakże podchodzi
bliżej, a mnie na parę sekund ogarnia strach. Chłód przesuwających się
cząsteczek powietrza daje mi mocno w twarz; w odruchu muszę się złapać za
policzek.
-Ta
kobieta to... ktoś kto zasługuje zarówno na potępienie, jak i dozgonny
szacunek. - Marszczę brwi w tym samym momencie, gdy profesor chwyta w długie,
fioletowe paznokcie ramkę zdjęcia. Czule przejeżdża palcem po twarzy
złotowłosej, a jej wzrok na ułamek sekundy zanurza się w mgle przeszłości,
krąży wokół wspomnień niczym Księżyc wokół Ziemi. - Wiesz co mam na myśli,
Odetto?
Mimowolnie
kiwam głową, choć szczerze mówiąc nie mam pojęcia o co mnie pyta. Jestem zbyt
oszołomiona by myśleć, zbyt wystraszona by uciec. Trwam więc w tej
niekomfortowej sytuacji, marząc by móc cofnąć czas i nigdy nie pojedynkować się
z Connor'em. Wtedy przynajmniej nigdy nie dostałabym się na ten cholerny
szlaban i nie tkwiłabym w tym przeklętym gabinecie.
Patrząc
na mimikę twarzy dyrektorki coraz bardziej zaczynałam wątpić w jej
poczytalność.
-Więc...
kim ona była? - pytam ciszej niż szum wiatru, a jednak mam pewność, że zostałam
usłyszana. Dyrektorka zarzuca piwny warkocz na drugą stronę głowy i widzę, że
bije się z myślami.
Czy
ktoś tak piękny jak ta osoba na zdjęciu może być potępiony?
-Tajemnice.
Wierność ich dochowania. Czasem nas muszą obowiązywać. Och... - w tym momencie
głos jej się łamie, a ja mimowolnie podchodzę bliżej i chwytam ją za ramię,
bojąc się, że upadnie. Właściwie moim głównym celem jest ucieczka, gdyby straciła
przytomność bez problemu byłabym w stanie uniknąć dalszej rozmowy. Jednak coś
mnie powstrzymuje.
Ciekawość.
Podpowiada mi niespokojny umysł.
-Czasami
niektóre dane słowa muszą być złamane, prawda Jacqueline?
Ponownie
kiwam głową, nie mając najmniejszego pojęcia kim jest Jacqueline i czemu
patrząc w moje oczy wymawia czyjeś imię. Nie jestem w stanie normalnie
funkcjonować, mózg podsyła mi szaleńcze wizje dotyczące mojego życia, architekt
mojego umysłu projektuje przerażające wspomnienia, które nigdy się nie
wydarzyły. Więc czemu mam je w głowie?
Wtem
dyrektorka upada, zdjęcie roztrzaskuje się, wypadając z jej dłoni, kawałeczki
szkła tworzą coś na kształt trumny dla kobiety. Profesor wpada idealnie w nie,
wiem, że lada chwila na jej ciele pojawią się szkarłatne plamy, które będą
niczym zimne krople na szybach Akademii. One również chcą dostać się do
wnętrza, by zabić każdy organ.
Pośpiesznie
wyciągam różdżkę i staram się wymyślić odpowiednie zaklęcie, choć w moim mózgu
gotuje się niczym w kotłowni. Umysł posyła mi przeróżne propozycje, których
nauczyłam się na zajęciach, więc najszybciej jak potrafię staram się wcielić je
w życie i przelać na różdżkę, zupełnie jak pisarz na papier, gdy przyjdzie mu
pomysł na nową powieść.
Ale
właśnie w momencie, gdy moje usta rozwierają się, a gardło szykuje się na
wydanie dźwięku, niczym potomstwa na świat, dłoń zatrzymuje mnie, gorąc dotyku
paraliżuje moje ruchy.
-To
twoja matka, Odetto. To Jacqueline. Obiecałam jej... Obiecałam, że nic ci nie
powiem. To trwa już za długo. Za długo... - Urywa i zaczyna coś majaczyć, ślina
zaczyna wylewać jej się z ust, niczym piana u wściekłego psa.
Potem
jednak następuje coś, czego nigdy bym się nie spodziewała.
Dyrektorka
wyrywa mi delikatnie różdżkę z ręki; jestem zbyt oszołomiona, by się
sprzeciwić, po prostu siedzę tuż obok i patrzę na delikatną twarz. Dopiero
teraz dostrzegam, iż jest niezwykle urodziwą kobietą, pomimo, iż nie jest już
młoda. Moje usta mimowolnie rysują zdezorientowanie, stopy nie mogą się ruszyć
z miejsca, umysł działa jak po wypadku.
I
właśnie wtedy dyrektorka przykłada sobie palisandrową różdżkę do skroni i
wypowiada cichutko, niczym piśnięcie myszy, zaklęcie:
-Avada
Kedavra.
Jedyne,
co udaje mi się zrobić, to krzyknąć sprzeciw.
Jednak
wiem, że jest już za późno.
Dyrektor
Avidité pada martwa w moich ramionach.
***
N i e
n a w i d z ę.
Nienawidzę
pisać Prologów, więc BARDZO proszę wszystkich o wyrozumiałość. Zdaję sobie
sprawę, iż zwłaszcza początek nie jest dziełem sztuki, także wiecie o co Was
prosiłam przed momentem.
Jednakże
zapomniałam Was powitać, ktokolwiek zechciał przeczytać, jestem mu bardzo
wdzięczna i serdecznie dziękuję ; )
Jeżeli
macie jakieś pytania, czy wątpliwości bardzo polecam zakładki, które mam
nadzieję są jako tako widoczne i nie będzie z ich odszukaniem większych
problemów.
Teraz
pozostaje mi tylko czekać na Wasze komentarze i trzymać kciuki za to, żeby Wam
się spodobało.
Pozdrawiam
i życzę wszystkim Wesołych, spokojnych Świąt w gronie rodzinnym, dużo ciepła
i radości, samych pyszności i pięknych, wymarzonych prezentów! Trzymajcie
się!
Rozdział przeczytałam, choć nie ukrywam, że było mi bardzo, ale to bardzo przykro, gdy zobaczyłam na swoim blogu spam.
OdpowiedzUsuńW sumie szkoda, bo opowiadanie zapowiada się ciekawie, ale priorytetem jest dla mnie odwiedzanie blogów czytelników, więc nie obiecuję, że będę zaglądać regularnie.
Nie przepadam za francuskimi klimatami, zdecydowanie preferuję amerykańskie, aczkolwiek lubię opowiadania o innych szkołach magii. Prolog był dość intrygujący i jak na prologi, długi, aczkolwiek styl masz całkiem spoko i zaciekawiłaś mnie. Lubię mroczne wątki i jak widzę sielankę, uciekam gdzie pieprz rośnie. U ciebie na szczęście tak nie było i zastanawiam się, o co w tym wszystkim chodzi. Fajnie opisałaś emocje i przebieg wydarzeń.
Zapraszam do siebie,[niebieskie-marzenia]
Przepraszam bardzo, ale jak wspominałam w Spamowniku, bałam się, że na poprzedniego bloga już nie wchodzisz. Przepraszam... :(
UsuńOczywiście, całkowicie Cię rozumiem, czytasz, bo tego chcesz, nie przymuszam do niczego.
Dziękuję bardzo i naturalnie postaram się wpaść do Ciebie :)
Pozdrawiam.
Na marmurowe serce faktycznie nie wchodzę, bo nie mam ochoty pisać dalej takiego chłamu. Jeśli kiedyś tam wrócę, to i tak zacznę wszystko od nowa ^^.
UsuńGdyby nie to, że cię kojarzę, pewnie zignorowałabym spam, tak dla zasady, bo zwykle wyznaję podejście blog za blog (choć i tak póki co mam dużo czasu, nie mam go aż tyle, by czytać wszystkie blogi, dlatego zwykle ograniczam się do blogów czytelników), aczkolwiek lubiłam twoje poprzednie opowiadania i ciekawa byłam, z czym wróciłaś. Wiem, że moja postawa może ci się nie spodobać i mnóstwo osób mnie za to krytykuje, aczkolwiek mimo wszystko, brakowało mi twoich opowiadań. Szkoda, że nie piszesz już tego o Belli, choć to także wydaje się ciekawe, i mam nadzieję, że tutaj uda ci się wytrwać dłużej ^^.
No właśnie, dlatego skomentowałam na Niebieskich Marzeniach ;) Marmurowe serce było świetnym, cudnym opowiadaniem i mi kitu nie wciśniesz. Szkoda, że zawiesiłaś... :(
UsuńDziękuję Ci bardzo, że pomimo Spamu zechciałaś wejść na bloga i miło, że ktoś jeszcze pamięta o moim poprzednim :)
Pozdrawiam i nie mam Ci Twojej postawy za złe ;*
Wcale nie było cudne, bo wybrakowane i tak marysuistyczne, że na samo wspomnienie mam ochotę porzygać się tęczą ;PP. Teraz mi wstyd, co ja porobiłam z tymi postaciami, ale to w końcu pierwsze opowiadanie w życiu, więc nie mogło być rewelacyjne. Ty pewnie pisałaś już znacznie więcej, więc idzie ci lepiej, niż mnie.
UsuńMS może kiedyś reaktywuję, jak skończę NM (czyli jeszcze sporo czasu), o ile studia nie wgniotą mnie w podłogę i nie pozbawią weny ;PP.
Sorry, że tak ci zaśmiecam pod pierwszą notką jakimiś farmazonami, ale lubię gadać w komentarzach ^^.
Nie,jak dla mnie było bardzo dobre ^^
UsuńNie przepraszaj, bo nie ma za co :) Też mam nadzieję, że kiedyś do MS wrócisz.
Oczywiście zacznę całkiem od nowa, jeśli już ^^. Praktycznie wszystko jest do zmiany. Co ci się tam podobało? Zresztą, wolę pisać NM, dużo lepiej mi się pisze o Evelyn niż o Rose. Po NM planuję też napisać coś o amerykańskiej szkole magii.
UsuńWszystko mi się podobało, rozpoczynając od fabuły na bohaterach kończąc ;)
UsuńPrzecież to było takie żałosne... :(. Na pewno pozbędę się kluskowatego Simona. Szkoda, że nie podoba ci się NM, bardzo chętnie poznałabym twoją opinię ^^.
UsuńNie wszyscy tak uważają :)
UsuńMoże kiedyś poczytam NM, tylko nadrobię inne zaległości.
nie lubię prologów. o jejku, nigdy nie wiem, co napisać. może zacznę od tego, że cieszę się, że wróciłaś z czymś nowym i mam nadzieję, że będzie Ci się dobrze pisać. Pozdrawiam i czekam na rozdział pierwszy pod którym zostawię porządny komentarz. Informuj mnie proszę na Stypie.
OdpowiedzUsuńTak, Prologi są nieco dziwne, jednakże bez niego jest jakoś tak goło :)
UsuńRównież pozdrawiam i bardzo dziękuję ;*
Witaj :)
OdpowiedzUsuńWpadłam tutaj przypadkiem przeglądając zakładkę SPAM na innej stronie.. Po pierwsze: piękny masz szablon, naprawdę. Po drugie: opowiadanie jest napisane wyćwiczonym stylem i jest dość intrygujące. Będę zaglądać częściej i czekam z niecierpliwością na pierwszy rozdział. Wreszcie ktoś wyskoczył z czymś nowym, a nie odwieczny Hogwart ;) Trzymam kciuki za Twoje pisanie no i..
Pozdrawiam serdecznie,
Liley
[www.lileyna-durand.blogspot.com]
Witaj :)
UsuńDziękuję za tyle ciepłych słów, to naprawdę niezwykle miłe.
Tak, też mam nadzieję, że świeża nutka nowej szkoły jest dość dobrym pomysłem. Też nieco dosyć mam już Hogwartu ;)
Dziękuję jeszcze raz i również pozdrawiam ;*
Z reklamy, którą zostawiłaś na moim blogu, wynikało, że Jacqueline jest główną bohaterką, więc zdziwiłam się, widząc zupełnie inne damskie imię. Nie wiem, jakie masz plany względem tego opowiadania, bo na podstawie prologu niewiele można wywnioskować, ale już mogę stwierdzić, że mi się podobają. Niewątpliwie w Twojej głowie zrodził się pomysł, który w niedalekiej przyszłości zaowocuje naprawdę dobrym i ciekawym opowiadaniem. Tak na marginesie chciałabym dodać, iż straszliwie podoba mi się Twój styl pisania; te porównania, metafory... Nie masz się czym przejmować, ponieważ prolog nie wyszedł wcale źle, jak Ci się wydaje. Zaintrygowałaś mnie, więc będę tu zaglądać. Dodaję również Twój blog do linków u siebie. Życzę wytrwałości w pisaniu i mnóstwa weny. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;3
Dziękuję Ci bardzo, moja droga, aż się miło na sercu robi, czytając taki komentarz.
UsuńTak, rzeczywiście inne damskie imię, jednakże wszystko mam zaplanowane i pomysł, który mi się zrodził objął też w swych szponach prolog. Myślę, że taki właśnie tajemniczy i intrygujący miał być, cieszę się, że i takim go odczytałaś.
Dzięki za dodanie do linkow i również pozdrawiam!
Intrygujący prolog. Na pewno będę tu zaglądała częściej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
Dziękuję, kochana! :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim trzeba zasypać brawami oryginalną fabułę, zamieszczoną we francuskiej szkole. Zdaję sobie sprawę, że tworząc świat akcji, miałaś do pomocy tylko kilka małych elementów, resztę musiałaś dopracować sama. Jestem bardzo ciekawa, jak Ci to wyjdzie.
UsuńTo tylko prolog(zgadzam się, początki są najgorsze), ale nie można obok niego przejść obojętnie. Mamy tutaj już nutkę tajemnicy oraz motyw śmierci, które niewątpliwie zachęcają do czytania ciągu dalszego. Zaciekawiła mnie też postać tej dyrektorki. Widać, że ciążyło jej sumienie…nie sądziłam, że tak to rozwiąże. Musiała kiedyś popełnić wiele błędów, a teraz one nie dawały jej spokoju…To tylko powiększa moją ciekawość.
Jestem pełna zaintrygowania, co do tej historii. Mam nadzieję, że pięknie nam rozkwitnie, no i oczywiście, że dotrwa do końca :)
Dziękuję Ci bardzo, kochana! :)
UsuńRzeczywiście nie miałam za dużo pomocy z książek Rowling, ale może to i dobrze, mogę stworzyć coś zupełnie innego.
Jeszcze raz posyłam serdeczne dzięki i również mam nadzieję, że ja i moja historia dotrwamy do końcówki :)
Pozdrawiam <3!
Ciekawy początek, ale końcówka prologu jest porywająca, aż się chce więcej, a tu się nie da, trzeba czekać. Jednak będę czekać na rozwiązanie zagadki.
OdpowiedzUsuńGratuluję opisów, są świetne, a początkowy o deszczu porwał mnie kompletnie, może dlatego że kocham taniec sam w sobie, ale jednak reszta też jest niczego sobie.
Będę czekać cierpliwie na rozwój wydarzeń.
ps. Jeszcze nie wiem czy mój blog będzie kolejnym opowiadaniem o dramione, ale miło widzieć siebie u ciebie w linkach, ale oczywiście rozważam napisanie. Jeśli chodzi o moją miniaturkę to odpowiedziałam pod twoim komentarzem u mnie.
Pozdrawiam !!
Dziękuję za serdeczne słowa, to bardzo miłe ;) Wszystko pomalutku będzie się układało, by w końcu stać się całością.
UsuńCo do P.S : rozumiem, aczkolwiek nie wiedziałam do jakiej kategorii to przypasować i zostało w Dramione ;) Już się zabieram za czytanie co tam mi odpisałaś.
Nie ma sprawy, aczkolwiek obiecuje opowiadanie z Dramione tylko podszlifuje swój pomysł. xd
UsuńHej! Wpadłam tutaj dzięki zakładce SPAM na innym blogu i muszę Ci powiedzieć,że strasznie mnie ten prolog wciągnął. Sama nie przepadam za pisaniem w czasie "teraźniejszym",acz tutaj akurat to mi się spodobało. I wreszcie jakieś mroczne opowiadanie. Mroczne klimaty mnie najbardziej porywają,sama nie wiem dlaczego.
OdpowiedzUsuńNajbardziej zaintrygował mnie moment,w którym dyrektorka popełnia samobójstwo różdżką uczennicy...dlaczego to zrobiła?
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Dodaję bloga do linków i obiecuję,że będę tu wpadać.
Pozdrawiam
Jennifer Riddle
[huncwoci-i-lily-evans.blogspot.com]
Dziękuję, pisanie w czasie teraźniejszym tylko jest w Prologu, bo z doświadczenia wiem, że mało osób ten czas lubi. Cieszę się jednak, że Tobie przypadł do gustu :)
UsuńNo cóż, dlaczego to zrobiła jeszcze się okaże...;)
Dziękuję za dodanie do linków i komentarz ;*
Bardzo podoba mi się ten pomysł! Zaintrygowałaś mnie. Morderstwa, zagadki, to coś co lubię. I na dodatek w Beaxbatons! Dobrze, że wybrałaś tę szkołę, gdyż możesz popuścić wodzę fantazji i zaciekawić czytelnika, bo o Hogwarcie już dużo wiemy. Myślę, że to opowiadanie zaowocuje w ciekawą akcję i fabułę, a Kosia lubi coś takiego ^^ Mam nadzieję, że będziesz mnie powiadamiać na zwariowane-milosci-w-zakonie-feniksa. A szablon piękny. Dobry wybór :) Elle jest genialna, jej szablony są genialne i pomysł na opowiadanie także, więc wszystko pasuje <3 Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo serdecznie!
UsuńCieszę się, że się Kosi podoba fabuła bloga, również ciekawią mnie takie sprawy, a blogów z taką tematyką nie jest za dużo :)
Oczywiście się zgadzam, Elle jest świetna !^^
Jeszcze raz dzięki i również pozdrawiam cieplutko <3
Powiem szczerze że po przeczytaniu spamu na jednym z blogów już mnie zaciekawiłaś co nie zdarza się zbyt często i postanowiłam wejść i przeczytać.
OdpowiedzUsuńZdziwiło mnie że piszesz o Beaxbatons a nie jak wszyscy albo o Hogwarcie lub wplatają w swoje opowiadanie inne szkoły.
Chętnie poczytam coś nowego.
Czekam na kolejną notkę.
P.S Informujesz?
Dziękuję i mam nadzieję, że Cię nie zawiodę :)
UsuńCo do P.S to oczywiście, że poinformuję.
Hej!
OdpowiedzUsuńWreszcie dotarłam i tutaj. Mam nadzieje, że nie pogniewasz sie na mnie za to, że dopiero teraz wchodzę, mimo tego, że spam zostawiłaś mi jakiś czas temu. Po prostu czasu brak. Szkoda, że nie będziesz już kontynuowała swojego starego opowiadania, no ale to też się świetnie zapowiada :) Czekam z niecierpliwością na pierwszy rozdział, bo prolog jest strasznie tajemniczy. I nie gadaj mi tu, że nie umiesz pisać prologów, bo ten wyszedł Ci genialnie :)
Cóż, ja się nie rozpisuje, życzę weny i pozdrawiam ;)
PS. Jestem ciekawa czy będziesz jeszcze czytać moje opowiadanie, bo jeśli tak to mam zaszczyt zaprosić Cię na nowy rozdział po dwu miesięcznej przerwie :)
titanic-by-melodia.blogspot.com
Witaj :)
UsuńOczywiście, że się nie gniewam. Dziękuję za te wszystkie serdeczne słowa, jakimi mnie obdarzyłaś :)
Co do P.S to z przyjemnością będę czytać, mój komentarz powinien pojawić się już wkrótce.
Świetny prolog, taki tajemniczy i piękny, zazdroszczę ci talentu. Szkoda, że już flames of ice nie piszesz, ale mimo to cię uwielbiam i z chęcią poczytam hipokryzję. Skąd taki tytuł? No mam nadzieję, że się wkrótce wyjaśni.
OdpowiedzUsuńPa!
p.s informuj na maila.
Dziękuję :)
UsuńSkąd taki tytuł, to dowiesz się wraz z następnymi rozdziałami, także tak, wkrótce się wyjaśni.
Oczywiście, że Cię poinformuję, pozdrawiam ;3
Wow... Ten prolog jest naprawdę świetny :) Podoba mi się, że tak ładnie wszystko opisujesz. Niewiele osób potrafi tworzyć takie piękne opisy :) Po raz pierwszy spotykam się z opowiadaniem o uczniach Beauxbatons. Bardzo oryginalnie :) Coś innego niż Hogwart :) Nie spodziewałam się takiego zakończenia. Dyrektorka szkoły zabijająca się na oczach uczennicy? Jestem w szoku. Ciekawe, co ukrywała przed Odettą. Co obiecała jej matce?
OdpowiedzUsuńPo pierwsze chciałam Ci baaardzo podziękować za tyle miłych słów :)
UsuńPo drugie mam nadzieję, że i Ty, i ja wytrwamy do końca tego opowiadania i się wtedy wyjaśni :)
Pozdrawiam serdecznie ;*
Kurde, ja normalnie focham się, bo nie informowałaś na gg że masz nowy blog i to taki super. Bardzo mi się podoba Baexbatons,ciekawe czemu ta dyrektorka się zabiła...
OdpowiedzUsuńTylko tak średnio podoba mi się szablon, może zmień lepiej.
Pozdro ;)
Przepraszam!
UsuńNaprawdę przepraszam, ale niestety moje gg nie działa zbyt dobrze... prawdę mówiąc w ogóle nie działa. Taki sposób komunikacji raczej nie ma sensu, lepiej byłoby gdybyś po prostu weszła na mój blog wtedy, gdy będzie notka :)
Szablon, szablon... chyba zmienię wraz z nowym rozdziałem :)
Również pozdrawiam ;3
Zajebiście, jestem tak wkurwiona, że nie pytaj :/ Miałam napisany dłuuuuugaśny komentarz, bo lubię takie ostatnio pisać i wszystko chu.... Dobra, muszę się opanować, ostatnio za dużo przeklinam, jak się wkurzę. W każdym razie wybacz, że opinia będzie krótka, ale nienawidzę pisać czegoś drugi raz. W każdym razie:
OdpowiedzUsuńCzytałam już mnóstwo opowiadań o Hogwarcie, sama piszę o Durmstrangu, ale na Beauxbatons jeszcze nie trafiłam, więc fajnie, że obsadziłaś tam fabułę swojego opowiadania. Zaintrygowałaś mnie bardzo tym pierwszym wpisem, od razu widać, że twoje opowiadanie będzie pełne interesujących i wciągających tajemnic. Już teraz pojawiło się przede mną wiele pytań, m.in. Czemu dyrektorka popełniła samobójstwa?
Fajnie, że piszesz w czasie teraźniejszym, jednak musisz bardziej uważać - czasem wrzucasz zdania w czasie przeszłym i dziwnie to wtedy na całości brzmi.
Całuję i jeszcze raz przepraszam, że tak krótko, no ale sama rozumiesz... Następnym razem napiszę więcej i bardziej wyczerpująco ;D
Proszę o informowanie o nn na moim blogu ;)
Całuję,
Leszczyna
Ojć, spokojnie :) Ja też tak czasem mam, nawet chyba z 2 razy na Twoim blogu tak było :D Nie ważne jaka długość, liczy się jakość, a poza tym opinia ma całkiem spore rozmiary :)
UsuńChciałam Ci bardzo podziękować za taki serdeczny komentarz :) Tak, opowiadanie ma taki wątek nieco kryminalny, ale o co dokładnie chodzi dowiesz się wkrótce.
Czas teraźniejszy jest jedynie w Prologu, reszta będzie w przeszłym, bo pomimo, iż sama ubóstwiam ten czas, na poprzednim blogu był krytykowany i ogólnie nielubiany. Także jeśli nawet się myliłam, to już nie będzie od rozdziału pierwszego takiej możliwości ;)
Również całuję i pozdrawiam ;3
Strasznie mi się podoba prolog. Trochę dla mnie trudny, nie do końca wiem o co chodziło ani co będzie się dziać, ale to może dobrze. Fajnie, że Twoja postać będzie w Beauxbatons, rzadko ludzie piszą właśnie o tym miejscu, częściej jest to Hogwart, sama o nim pisze. Jestem ciekawa jak potoczą się losy głównej bohaterki, zobaczymy co z tego wszystkiego wyjdzie.
OdpowiedzUsuńDodaję do linków na http://corka-severusa.blogspot.com/
Oraz do obserwowanych no i zapraszam do siebie ;)
O to właśnie chodzi w Prologach, że nie są do końca jasne :)
UsuńDziękuję bardzo za komentarz ;**
Aaach, piękny u Ciebie widzę szablonik, już się biorę za czytanie ;)
Twój szablonik też jest śliczny, uwielbiam odcienie fioletu, przynajmniej na fiolet mi to wygląda ;P
UsuńOczywiście będę informować ;)
Dziękuję :)
UsuńNie mam pojęcia czemu podeszłaś tak krytycznie do swojego prologu według mnie jest świetny ;* każdy szczegół opisany jest tak starannie, żadnych błędów ortograficznych, czy stylistycznych. Całość dopracowana i dopięta na ostatni guzik, a przy tym ciekawie rozpoczynająca się historia. (choć ta ostatnia scena lekko mnie przeraziła).
OdpowiedzUsuńI przy okazji piękny szablon i idealnie dobrałaś sobie kolory ;)
No cóż, lepiej podejść krytycznie, niż później się rozczarować ;)
UsuńDziękuje za taką serdeczną opinię i pozdrawiam ;3
Moja pierwsza myśl, gdy strona się już załadowała?
OdpowiedzUsuńJaki śliczny szablon! Naprawdę. Podoba mi się ten nagłówek, a i kolorystyka należy do jednej z moich ulubionych. Ten fiolet jest uroczy! I jeszcze padający śnieg ^^
Dobra, przestaję już pisać kompletnie nie na temat i może napomnę kilka słów o prologu.
Po prostu nie wiem dlaczego na niego narzekasz. Wyszedł bardzo ładnie i tak jak powinien brzmieć. Nie wyjaśnia niczego, ale jednocześnie pobudza wyobraźnię i zainteresowanie. Masz piękny styl, a twoje opisy mnie oczarowały.
Czyli to będzie opowiadanie potterowskie? Jak miło, zwłaszcza, że bardzo lubię opowiadania tego typu ^^ I to w dodatku w Beauxbatons! Już dawno nie spotkałam się z tą szkołą na blogach, a szkoda...
Cała historia zapowiada się niezwykle ciekawie już na samym starcie. Bardzo zaintrygowała mnie postać dyrektorki. Co takiego ukrywała przed dziewczyną? Musiało to być coś poważnego, bo inaczej nie popełniałaby samobójstwa i to w dodatku na jej oczach. Jak Odetta sobie z tym poradzi?
Wprost nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów!
Dodaję do linków i już zapowiadam, że szybko się mnie nie pozbędziesz ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Ps. Jeżeli masz czas i ochotę to zapraszam również do mnie http://granica-przebudzenia.blogspot.com/
Dziękuję Ci bardzo, kochana ;**
OdpowiedzUsuńWszystko wkrótce się wyjaśni, to mogę rzec na pewno ;)
Również pozdrawiam <3
Co do P.S to z chęcią wpadnę jak znajdę trochę czasu.
To chyba najlepszy prolog, jaki czytałam, mówię serio. Twój język jest świetny, jakbyś była zawodową pisarką. No i piszesz naprawdę ciekawie, aż nie można się doczekać, co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńSzybko biorę się za pierwszy rozdział,
Erin. ;*
O boże, dziękuję kochana! ;**
UsuńNie mogłam nie odwiedzić twojego bloga gdy ty odwiedziłaś i skomentowałaś mój. Tak szczerze to chyba jakimś cudem się natknęłam już wcześniej na twojego bloga i miałam go przeczytać, ale o trzeciej w nocy już byłam trochę zmęczona, a poźniej zapomniałam adresu... :D Bardzo fajnie się zapowiada twoje opowiadanie, a to, że jest HP tylko bardziej mnie intryguje :D Dlaczego ona się zabiła?! Ojeju... cyba w tym przypadku spotkałam się z Jak Kuba Bogu tak Bóg kubie.. :D Nie wyjaśnione zdarzenia :D ale na szczęście u ciebie jest trochę rozdziaqłów w przód :D :D
OdpowiedzUsuńJej.. bardzo mnie zaciekawiłaś :) :D
OdpowiedzUsuńCałkiem intrygujący prolog. Od razu coś się zaczyna dziać, nie ma czasu na spokoj. Ciekawe co takiego zrobiła jej matka... i czemu dyrektorka nie miała jej nic mówić. Stawiasz wiele niewiadomych, które przyciągają uwagę :) Choć i tak najbardziej zdziwiła mnie końcówka i śmierć dyrektorki... mam tylko nadzieję, ze główna bohaterka nie będzie miała akurat przez to kłopotów... bo że kłopoty będzie miała... to chyba oczywiste ^^
OdpowiedzUsuńTrafiłam na ten blog przypadkowo.. Nie żałuję! Prolog jest na prawdę świetnie napisany, masz ładny przejrzysty styl. Z przyjemnością sięgam po Twoje kolejne notki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Pauliene